Faktycznie
jakieś dziesięć metrów przed nimi znajdowała się wielka brama ze znakiem Wioski
Ukrytej We Mgle na szczycie. Ale to nie była byle jaka brama. Prawie każdemu
kto ją pierwszy raz na oczy widział zapierała ona wdech. Dlaczego? Na to
pytanie może tylko po części odpowiedzieć jej opis. Z obydwu stron bramy
rozchodził się gruby, długi, podwójny kamienny mur, sięgający dalej niż można
okiem sięgnąć. Sama bram miała ponad cztery metry wysokości, a na jaj szczycie
był srebrny znak wioski, czyli trzy falowane linie na niebieskim tle,
prawdopodobnie zrobionym z jakiegoś tutejszego materiału. Brama była wykonana z
grubych beli, przez co na pierwszy rzut oka musiała sporo warzyć. Bele były
pomalowane na jasny błękit i obramowane wytrzymałą stalą. Czytając sam jej opis
nie do końca można sobie ją wyobrazić, ale wracajmy do naszych bohaterów
którzy dopiero co doszli do niej. Kakashi
i cała jego drużyn przez kilka minut gapili się na wejście do wioski, za to
kupiec i jego córka nadal mieli szeroko otwarte buzie. Człowiek w białym
płaszczu za to nie dawał żadnych oznak, że ten widok zrobił na nim jakiekolwiek
wrażenie. Drużyna siódma pierwszy raz widziała taką bramę, ponieważ w Wiosce
Ukrytej w Liściach była ona prawie o połowę mniejsza, a kupiec z córką pierwszy
raz tutaj byli.
- Po co
takie umocnienia?
Spytał się
ciekawski Sai.
- Mur w Kirigakure no Sato jest
tak wytrzymały ze względu na częste powodzie w tym regionie.
Spokojnym
głosem odpowiedział Krwawy Lis, drapiąc przy tym zwierzaka na swoim ramieniu,
który nie wyglądał na zadowolonego. Biała postać podeszła do murów wioski i
zapukała. Po chwili potężne drewno zaskrzypiało, a brama uchyliła się.
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Ze szczeliny
wyszło dwoje ludzi. Byli to mężczyźni niezwykle podobni do siebie. Różniło ich
tylko to, że jeden miał małą bródkę, a drugi nie. Oboje byli ubrani w wypłowiałe
brązowe spodnie z mnóstwem kieszonek i kaburą na kunaje z boku na prawej nodze.
W brązowo zielone bluzy i kamizelki w szarym odcieniu. Po tym, że kamizelki
były jasne można było poznać, że to byli chunini, ponieważ jonini mieli ciemno
szare, prawie czarne. Na głowach mieli opaski ze znakiem swojej wioski lekko
przykrywające brązowe włosy. Oboje spojrzeli na nich bez jakiejś szczególnej
reakcji. Dopiero kiedy zauważyli mężczyznę z lisem na ramieniu uśmiechnęli się
radośnie i przywitali.
- Lisie w
końcu wróciłeś dawno cię tu nie było, aż zaczynaliśmy się martwić o ciebie.
Odparł
chunin z brudka.
- To prawda
nawet Mizukage zrobił się strasznie nerwowy.
Zaczęli się
oboje śmiać.
- Nie moja
wina miałem wrócić tydzień temu ale misja się przedłużyła.
Spokojnie odpowiedział
zamaskowany.
- My tu tak
gadu gadu, a może byś nam przestawił swoich towarzyszy.
- Przepraszam.
Skłonił się lekko.
- To są
Shinobi z Konohy. Kakashi, Sakura, Sasuke i Sai.
Wskazał na
nich po kolei.
- Przybyli
tu z misją. A to jest Staruszek i jego córka Nine. Przybyli tu w celach handlowych
co z resztą widać. A to są Chang i Cheg.
Odwrócił się
do swoich tymczasowych towarzyszy podróży i z lekkim ukłonem rzekł.
- Ale to już
koniec naszej wspólnej podróży i niestety muszę się z wami już pożegnać.
Nie minęła chwila
od jego słów jak zniknął w czerwonym ogniu.
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Postać w
ozdobnym płaszczu pojawiła się w pustym mieszkaniu.
- Dlaczego tak szybko ich
opuściłeś.
Po
pomieszczeniu rozniósł się głos lisa, który zeskoczył z ramienia blondyna.
Naruto już miał mu odpowiedzieć gdy nagle zgiął się w pół z bólu i zaczął pluć
krwią.
- Naruto.
Po pomieszczeniu rozniósł się jeszcze krzyk, który usłyszał blondyn zanim wszystko zniknęło
w całkowitej ciemności.
Notka ciekawa, chodz trochę krótka i mało się działa, ale końcuwka mnie zaciekawiła i teraz nie mogę doczekać się następnej notki. Pozdrawiam i czekam na szybkie pojawienie się następnej notki.
OdpowiedzUsuńPonad miesiąc czekania na notkę, którą można napisać w 10-15 minut :) Naprawdę zabawne ... A jakby tego było mało niczym się ona nie wyróżniała.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńzastanawia mnie Mizukage wie kim jest lis i co się dzieje, co to za atak?
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie