JoaHo
czwartek, 22 maja 2014
Ogłoszenia parafialne
W następnym tygodniu wyjeżdżam do Niemiec i nie wiem czy będę mogła jakoś dodać następne rozdziały. Więc drodzy czytelnicy informuje was, że przez najbliższe 3 miesiące może nie być żadnych nowych postów.
piątek, 2 maja 2014
Rozdział 7
Rozdział 7
- Co ty masz
na myśli?
W jego
głowie plątały się niezrozumiałe myśli ród, ojciec, matka. Nic nie rozumiał
przecież był sierotą, a tu nagle coś takiego. Staruszek nigdy nie chciał z nim
rozmawiać o nich, a zawsze kiedy pytał odpowiadał, że już nie żyją więc po co
się zadręczać kim byli i co by się działo gdyby żyli. Zaraz rodzice.
- Czy ty
wiesz kim byli moi rodzice?
Zapytał z
nadzieją w głosie, której nawet nie starał się ukryć i z oczami pełnymi nadziei
przypatrywał się mitycznemu stworowi.
- Chodź
za mną.
Wielkie
ptaszysko odwróciło się do niego i wleciało do wielkich wrót, które nagle się
pojawiły machając majestatycznymi skrzydłami rzucając poświatę na wszystko
dokoła. Wrota były zrobione całe ze złota gdzieniegdzie były przyciemniane i
ozdobione ornamentem przypominającym winorośl, która wspinała się na sam
czubek, by utworzyć tam płonący kwiat. Zerknął jeszcze raz na bramę i pobiegł
do feniksa znikając w ciemności, a za nim brama najpierw się zamknęła, a potem wsiąknęła
w ziemię. Jednak nie cała kwiat odfrunął w górę w nieznanym kierunku, ale tego
już blondyn nie zauważył.
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Tymczasem przy ciele naszego głównego
bohatera.
Po rozmowie
z lisem krótkowłosy wziął z kąta ciężki drewniane krzesło i usiadł koło staromodnego
łózka trzymając swoją dłoń na nadgarstku przyjaciela, który był przeraźliwie
gorący i sprawdzał co chwila puls. Po kilku minutach przerwał panującą tam
ciszę.
- Nic nie
możemy zrobić, żeby mu pomóc?
Zapytał się
rudego demona, obok niego, który teraz miał tylko jeden ogon. Zwierzę tylko
westchnęło cierpiętniczo, jak to on i odparło.
-
Niestety nic nie zrobimy te ataki mają coś wspólnego chyba ze zmianami
genetycznymi w jego ciele, jakby nadal był zapieczętowany w nim to może coś bym
zdziałał ale w tej sytuacji możemy tylko czekać jak się dalsze zdarzenia
potoczą.
Opuścił swój
pyszczek na małe łapki i cierpliwie czekał na jakikolwiek znak.
Nagle ciało
blondyna zaczęło świecić czerwono złotą poświatą, która po chwili uformowała
się we wstęgi chakry. Ciało uniosło się na łóżku, a bezwładna głowa opadła do
tyłu bez sił. Wstęgi chakry najpierw kręciły się szybko wokół ciała, a
następnie oplatały młodą postać, aż nie zostało żadnego wolnego kawałka skóry
na ciele, bez nich. Nagle na brzuch zaczęła tworzyć się bulwa jakby z ognia,
która po dłuższym czasie zamieniła się w pączek kwiatka zbudowany z ognia i
oplatany wstęgami płomieni. Chwilę on się nie ruszał, a dwie postacie patrzyli
na to jak urzeczeni. Nagle zaczął się ruszać, by po chwili rozkwitnąć.
-
Niemożliwe!
Krzyknął lis
obok nic nie rozumiejącego Mizukage.
- Co się
stało? Odpowiedz mi.
Panikując
teraz zażądał odpowiedzi. Lis spojrzał na niego tylko krwistymi tęczówkami i
odparł jakby nie wierząc.
-
Ród feniksa odżył.
Oboje
siedzieli jeszcze chwilę i gdy fioletowo oki chciał zapytać co to za ród kwiat
znowu ożył. Zaczął się obracać z niewiarygodną prędkością, nagle zastygł i
jakby rozlał się po czerwono-czarnej chakre otaczającej ciało. Po chwili
zastygł, a masa zaczęła wchłaniać się przez skórę, na której zaczęły pojawiać
się piękne czerwono-czarne tatuaże.
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Tymczasem.
Shinobi
Konohy wędrowali po mieście szukając hotelu.
- Mam dziwne
uczucie.
Odezwał się
Sasuke. Na co inni nic nie odpowiedzieli tylko poszli dalej.
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Zapraszam na http://przepisysebikaiasi.blogspot.com/ chociaż jest tam tylko narazie jeden przepis. :D
czwartek, 1 maja 2014
Rozdział 6
Rozdział 6
Naruto.
Niczego nie
widział ani niczego nie słyszał. Unosił się w czarnej pustce starając się sobie
przypomnieć jak się tu znalazł. Jedyne co czuł to ogromny ból otaczający go
całego. Nie mógł nawet ruszyć małym palcem by nie poczuć jak przez jego ciało
przechodzi fala bólu. Nagle w pustce zaczęły się unosić niewielkie czerwone kropelki.
-Co to jest?
Z jego ust
wydarło się zapytanie, które szybko pożałował, bo czuł jakby mu ktoś usta
przypiekał żywym ogniem. Po chwili czerwone krople zaczęły go otaczać i wirować
coraz szybciej koło niego. Teraz zamiast wszechogarniającej czerni widział
tylko wirującą czerwień, która po chwili przyległa do jego skóry. Naruto poczuł
lekkie pieczenie, które po chwili zamieniło się w kojące ciepło które zabrało
ze sobą cały ból. Tajemnica substancja oderwała się od niego i poszybowała w
górę. Zbiła się w jednym miejscu i zaczęła się kształtować w ogromnego ptaka
otoczonego płomieniami. Zwierzę popatrzyło się na blondyna swoimi oczami, które
miały barwę jak płynna lawa. Po kilku minutach czy też nawet godzinach, nie
wiadomo mistyczne zwierzę przybliżyło się do niebieskookiego.
- Czym ty
jesteś?
Spytał się,
lecz ono nic nie odpowiedziało i dalej milczało. Gdy ta sytuacja zaczęła
niezmiernie irytować mężczyznę i już myślał, że nigdy nie uzyska odpowiedzi,
usłyszał najpiękniejszy głos jaki kiedykolwiek obił mu się o uszy.
- Jam jest
Feniks.
Silny i
stanowczy głos odbił się od niewidzialnych ścian tworząc echo.
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Tymczasem.
W czasie kiedy młody Uzumaki leżał
nieprzytomny pod opieką lisa Yagure trochę spanikowany biegł do jego domu. Nawet nie zwracał uwagi
na to, że potrąca po drodze zadziwionych przechodniów, którzy zauważali ich władcę
tylko kiwali głowami. Mijał drogi, ulice i zaskoczonych przechodniów wzbijając
za sobą tumany pyłu i kurzu. Gdy do drzwi mieszkania dobiegł Kage, nawet nie kłopotał
się z cichym wejściem do budynku, tylko mocno trzasnął drzwiami. Szybko znalazł
się w pokoju należącym do blondyna i zamknął za sobą kolejne drzwi.
Na łóżku cały spocony leżał
spokojnie mimo całej sytuacji młody mężczyzna, przy którym siedział zmartwiony
lis, który co chwilę ogonem sprawdzał jego stan.
Gdy tylko zobaczył fioletowokiego
uspokoił się odrobinę i zaczął tłumaczyć, jak weszli do domu i resztę zdarzeń.
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Tymczasem w biurze.
-Jak myślicie co się stało, że tak
szybko stąd wypadł?
Zadał pytanie w ciszę młody Uchiha,
gdy minęło już kilka minut od niespodziewanego zdarzenia jakie tu miało
miejsce. Reszta tylko spojrzała po sobie w zamieszaniu.
- Nie mam zielonego pojęcia ale chodźmy
stąd to nie wypada by być w biurze Mizukage
kiedy go nie ma.
Reszta tylko skinęła mu głowami bo
dobrze wiedzieli, że gdyby coś zaginęło byli by pierwszymi podejrzanymi i
ruszyła za nim po drodze mijając miłą sekretarkę, która wcześniej im pomogła i pożegnali
się z nią.
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Naruto
- Co ty tu robisz?
Po nie wiadomo jakim czasie w próżni
rozległo się pytanie, a zaraz po nim następne.
- Czy to ty był powodem tej choroby?
Ptak podfrunął do chłopaka tak blisko,
że aż go zapiekła skóra i odpowiedział spokojnym i melodycznym tonem.
- Tak to ja. A teraz nadszedł czas byś
poznał prawdę o swoim rodzie.
Po twarzy niebieskookiego rozprzestrzeniło
się zaskoczenie.
- Co ty masz na myśli?
Subskrybuj:
Posty (Atom)