Rozdział 6
Naruto.
Niczego nie
widział ani niczego nie słyszał. Unosił się w czarnej pustce starając się sobie
przypomnieć jak się tu znalazł. Jedyne co czuł to ogromny ból otaczający go
całego. Nie mógł nawet ruszyć małym palcem by nie poczuć jak przez jego ciało
przechodzi fala bólu. Nagle w pustce zaczęły się unosić niewielkie czerwone kropelki.
-Co to jest?
Z jego ust
wydarło się zapytanie, które szybko pożałował, bo czuł jakby mu ktoś usta
przypiekał żywym ogniem. Po chwili czerwone krople zaczęły go otaczać i wirować
coraz szybciej koło niego. Teraz zamiast wszechogarniającej czerni widział
tylko wirującą czerwień, która po chwili przyległa do jego skóry. Naruto poczuł
lekkie pieczenie, które po chwili zamieniło się w kojące ciepło które zabrało
ze sobą cały ból. Tajemnica substancja oderwała się od niego i poszybowała w
górę. Zbiła się w jednym miejscu i zaczęła się kształtować w ogromnego ptaka
otoczonego płomieniami. Zwierzę popatrzyło się na blondyna swoimi oczami, które
miały barwę jak płynna lawa. Po kilku minutach czy też nawet godzinach, nie
wiadomo mistyczne zwierzę przybliżyło się do niebieskookiego.
- Czym ty
jesteś?
Spytał się,
lecz ono nic nie odpowiedziało i dalej milczało. Gdy ta sytuacja zaczęła
niezmiernie irytować mężczyznę i już myślał, że nigdy nie uzyska odpowiedzi,
usłyszał najpiękniejszy głos jaki kiedykolwiek obił mu się o uszy.
- Jam jest
Feniks.
Silny i
stanowczy głos odbił się od niewidzialnych ścian tworząc echo.
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Tymczasem.
W czasie kiedy młody Uzumaki leżał
nieprzytomny pod opieką lisa Yagure trochę spanikowany biegł do jego domu. Nawet nie zwracał uwagi
na to, że potrąca po drodze zadziwionych przechodniów, którzy zauważali ich władcę
tylko kiwali głowami. Mijał drogi, ulice i zaskoczonych przechodniów wzbijając
za sobą tumany pyłu i kurzu. Gdy do drzwi mieszkania dobiegł Kage, nawet nie kłopotał
się z cichym wejściem do budynku, tylko mocno trzasnął drzwiami. Szybko znalazł
się w pokoju należącym do blondyna i zamknął za sobą kolejne drzwi.
Na łóżku cały spocony leżał
spokojnie mimo całej sytuacji młody mężczyzna, przy którym siedział zmartwiony
lis, który co chwilę ogonem sprawdzał jego stan.
Gdy tylko zobaczył fioletowokiego
uspokoił się odrobinę i zaczął tłumaczyć, jak weszli do domu i resztę zdarzeń.
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Tymczasem w biurze.
-Jak myślicie co się stało, że tak
szybko stąd wypadł?
Zadał pytanie w ciszę młody Uchiha,
gdy minęło już kilka minut od niespodziewanego zdarzenia jakie tu miało
miejsce. Reszta tylko spojrzała po sobie w zamieszaniu.
- Nie mam zielonego pojęcia ale chodźmy
stąd to nie wypada by być w biurze Mizukage
kiedy go nie ma.
Reszta tylko skinęła mu głowami bo
dobrze wiedzieli, że gdyby coś zaginęło byli by pierwszymi podejrzanymi i
ruszyła za nim po drodze mijając miłą sekretarkę, która wcześniej im pomogła i pożegnali
się z nią.
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Naruto
- Co ty tu robisz?
Po nie wiadomo jakim czasie w próżni
rozległo się pytanie, a zaraz po nim następne.
- Czy to ty był powodem tej choroby?
Ptak podfrunął do chłopaka tak blisko,
że aż go zapiekła skóra i odpowiedział spokojnym i melodycznym tonem.
- Tak to ja. A teraz nadszedł czas byś
poznał prawdę o swoim rodzie.
Po twarzy niebieskookiego rozprzestrzeniło
się zaskoczenie.
- Co ty masz na myśli?
W takim momencie ?!
OdpowiedzUsuńPodłe i okrutne !
... i co z tym rodem ? Ja chcieć nastempnyy rozdział !!!
Wredota jesteś. Liczę, że na ciąg dalszy nie będę musiał czekać prawie 3 miesięcy i uwiniesz się w 2 tygodnie.
OdpowiedzUsuńPowodzenia przy pisaniu.
Dzięki za komentarze, a nowy rozdział będzie szybciej niż się spodziewasz :D
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńciekawe o co chodzi z tym rodem, i och jak Mizukage pognał...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie